Na mapie polskich festiwali można spokojnie doliczyć się co najmniej kilkudziesięciu pozycji. Niektóre są małe, kameralne, zaszyte w podziemiach fortu lub leśnej głuszy. Inne wręcz przeciwnie - oszałamiają powierzchnią terenu, na których się odbywają (kto był na "Opku" ten wie o czym mowa....), rozbudowaną infrastrukturą itp. Wśród nich jest też taki, który w idealny, nie do końca wytłumaczalny sposób, łączy w sobie cechy festiwalu kameralnego, z wyjątkowym, wręcz mistycznym klimatem z imprezą o międzynarodowej skali. Taki właśnie jest Tauron Nowa Muzyka. Ostatnia, 17. edycja festiwalu, z pewnością zaspokoiła gusta nawet najbardziej wymagających gości....
fot. Damian Kramski
W tym roku największą gwiazdą była niemiecka formacja Kraftwerk. Czy wszyscy wiedzieli czego się spodziewać? Tak. Czy Kraftwerk czymś zaskoczył? Raczej nie. Czy każdy dostał to, na co liczył? Tak. No...prawie każdy, bo małym "fakapem" organizatorów były okulary 3D, rozdawane przed koncertem. Albo raczej ich brak. Niestety, nie każdy załapał się na okulary, więc nie każdy mógł w pełni smakować występu 3D. Pozostali artyści też nie zawiedli.
fot. Damian Kramski
Król grime'u Skepta po mistrzowsku zawładnął wielotysięczną publicznością, dając energetyczny koncert pełen największych hitów. GusGus mają w Polsce tysiące wiernych fanów, którzy do ostatniego miejsca wypełnili Tauron Music Hall. Scena Red Bull Music do późnych godzin porannych pulsowała rytmem, ciesząc się niezmiennie ogromną popularnością wśród fanów mocniejszych, tanecznych brzmień. Podobnie było na scenie FUTURE!/carbon, którą zdominowały kobiety. Z kolei fani jazzu, hiphopu i muzyki współczesnej oblegali Amfiteatr NOSPR oraz Scenę Kameralną NOSPR. Bogactwo festiwalowej oferty pozwalało odkrywać nowe zjawiska artystyczne i cieszyć się obcowaniem z tymi już dobrze znanymi. Festiwal zwieńczył wielogodzinny, niedzielny maraton muzyczny na Sztauwajerach, którego gwiazdą był izraelski duet Red Axes.
fot. Damian Kramski
Klimat, wyjątkowe miejsce (Strefa Kultury w centrum miasta!), niebanalny line up, różne, często skrajne style muzyczne. Każdy ma swój powód, by odwiedzić Tauron Nowa Muzyka. Ale wszyscy zgodzą się co do jednego - tym, co wyróżnia katowicki festiwal, jest bez wątpienia muzyka. Zresztą już w samej nazwie wydarzenia pojawiają się dwa słowa, które w idealny sposób oddają największą wartość Taurona. Każdy uczestnik może być bowiem pewien, że wędrując między scenami natknie się na coś, czego do tej pory nie znał, a co jest po prostu dobre. Taki jest właśnie Tauron - prezentuje nową, dobrą muzykę!
fot. Radosław Kaźmierczak